Witam Państwa
serdecznie. Czas płynie nieubłaganie i już za tydzień będziemy przeżywać Święta
Bożego Narodzenia. Dekoracje ulic i sklepów oraz świąteczne piosenki przypominają nam o tym już od dawna. Od
dawna także trwają szerokie dyskusje dotyczące słuszności oraz estetyki
świątecznych dekoracji, które mi osobiście, oczywiście nie na miesiąc przed,
gdy jeszcze płoną znicze na cmentarzach, jak najbardziej odpowiadają. Bardzo
lubię te wszystkie utrzymane w stylu vintage
obrazki ze świętym Mikołajem i małymi rumianymi dziećmi ubranymi w sweterki ze
śnieżynka, albo brnące z sankami przez zaspy. Obrazki te według mojego sądu
smaku są naprawdę urocze i rozczulające. Przedstawię tu zatem kilka przykładów takich obrazków.
Carl Larsson, The Front Yard and the Wash House, czas powstania ? |
autor nieznany, Pieczenie ciasteczek świątecznych, pocz. XX wieku |
Carl Larsson, Christmas Eve, 1904 |
Carl Larsson, Brita as Iduna, 1901 |
Carl Larsson, Now It's Christmas Again, 1907 |
Carl Larsson, Lille Matts, 1911 |
Trzymając się jednak konwencji, w
której prezentuję jedno dzieło, wybrałam obraz Świąteczny poranek Carla Larssona, XIX wiecznego artysty
szwedzkiego, niestety mało znanego w
Polsce.
Carl Larsson, Świąteczny Poranek, 1894 |
Dzieło powstało w 1894 roku i, jak widać, w niewielkim pokoju, w którym
rozgrywa się akcja, dużo się dzieje za sprawą pięciorga dzieci, z których każde
jest pochłonięte swoją sprawą. Największą uwagę przyciąga stojący na łóżku chłopiec,
jeszcze w białej koszuli do spania, sięgającej mu do kolan, ale już w hełmie na
głowie i z wysoko uniesioną szpadą. Stoi prosto i dumnie, pewnie wypowiada
jakąś patetyczną przemowę zagrzewającą do walki. Obok niego, na krześle po
lewej stronie siedzi starszy chłopiec, już w kompletnym stroju i z ogromnym zainteresowaniem
i w skupieniu mierzy łyżwy. Dalej, z prawej strony, u dołu widać siedzącą na
podłodze małą dziewczynkę w obfitej aksamitnej czerwonej sukience z białym
żabotem. Dziewczynka w równie ogromnym skupieniu maluje orzechy i wkłada je do
kubeczka. Nieco głębiej, na skraju dużego białego krzesła siedzi druga
dziewczynka o długich blond włosach spiętych bordową kokardą. Trzyma ona w ręku
książkę z obrazkami i studiuje ją wnikliwie. Z tyłu, za stojącym chłopcem widać
trzecią dziewczynkę, też jest jeszcze w nocnej koszuli i ma nieuczesane włosy,
ale uśmiecha się szeroko trzymając w ręku lalkę. To ogromne zainteresowanie
dzieci swoimi zabawkami może świadczyć, że są nowe, może dopiero przed chwilą
wyjęte spod choinki, której gałęzie widać z lewej strony i pośpiesznie
rozpakowane, by dowiedzieć się, co przyniosła pierwsza gwiazdka.
Dla zaznaczenia, że są to nowe zabawki,
artysta pokazał obok krzesła, na którym siedzi chłopiec mierzący łyżwy, dużych
rozmiarów statek. Leży on niezgrabnie oparty o nogę krzesła – to stara, zużyta
zabawka, do której może kiedyś wróci, ale na pewno nie dziś.
Ogromną rolę w odczytywaniu tego
obrazka odgrywa tytuł – jest to świąteczny poranek, na który czeka z niecierpliwością
każde dziecko, by po rozpakowaniu prezentu móc bawić się nim przez cały dzień.
Gdyby ktoś nie wierzył, budzik stojący na szafce, pokazuje dokładnie godzinę
ósmą, a kogut zdobiący tapetę jest symbolem poranka.
Świąteczny charakter obrazu jest
wyczuwalny na pierwszy rzut oka. Nawet bez zastanawiania się nad tym, co robią
dzieci, widać, że nie jest to typowy poranek, ale świąteczny. Mówią nam o tym
świece płonące na lichtarzu, gałązki choinki nieśmiało wchodzące w kadr, a
także, a może przede wszystkim ciepła kolorystyka - biel, zieleń, czerwień i
złote żółcienie odnoszące nas emocjonalnie do świątecznej aury, gdzie mamy na
stole biały obrus, zieloną choinkę i czerwone bombki na niej oświetlone złotym
światłem lampek. Patrząc na ten radosny obrazek można ulec wspomnieniom
dzieciństwa i naszych własnych świąt. Patrząc na pozostałe dzieła Larssona
można te wspomnienia snuć przez naprawdę długie godziny. Widać na nich
błyszczące od blasku lampek oczy, albo rumiane od smagania mroźnym wiatrem policzki.
Mokre od śniegu buty i ciężkie zimowe płaszczyki oraz te czapki z pomponem
wiecznie opadające na oczy. A potem, po trudach ciągnięcia sanek przez zaspy, ten
zapach choinki i ciasteczek, kapusty i ryb i to ciepło domu wprowadzające w
błogi nastrój.
To wszystko, co
jest naszym doświadczeniem dzieciństwa jest zawarte w obrazach Larssona, który
niestety jako dziecko był bardzo nieszczęśliwy.
Carl Larsson
urodził się 28 maja 1853 roku w Sztokholmie. Jego rodzice byli bardzo biedni, zamieszkiwali
w mieszkaniach komunalnych, w których z zasady w jednym pokoju musiały
pomieścić się trzy rodziny. Sam artysta pisząc o swoim dzieciństwie określa te
miejsca jako brudne, śmierdzące i przegniłe wylęgarnie chorób zakaźnych, jak
cholera. Ojciec Larssona podejmował się różnych dorywczych zajęć, ale nie
potrafił zapewnić rodzinie bytu, z powodu swojego uzależnienia od alkoholu,
które powodowało dodatkowo, że był agresywny, wybuchowy i złorzeczył małemu
Carlowi, że przeklina dzień, w którym się on urodził. W przeciwieństwie do
ojca, matka Larssona była bardzo pracowita i wynajmując się jako praczka
starała się zapewnić dzieciom, Carlowi i młodszemu Johanowi wszystko, czego
potrzebowali. Talent Carla ujawnił się bardzo wcześnie, w wieku 13 lat jego
nauczyciel w szkole dla biednych dzieci dostrzegł go i zapisał do Królewskiej
Akademii Sztuk Pięknych. Tam Carl początkowo cichy, wycofany i nieśmiały
rozwinął się i stał się pewnym siebie młodym artystą tworzącym ilustracje i
karykatury do gazet. Miał epizod w Paryżu, ale nie został tam dostrzeżony,
ponieważ rynek sztuki zdominowali impresjoniści. Związał się wówczas z grupą
innych artystów szwedzkiego pochodzenia, wśród których znajdowała się jego
przyszła żona, Karin Bergöö.
Młodzi szybko się pobrali i dorobili się dziewięciorga dzieci, które służyły
Larssonowi jako modele. W 1888 roku rodzina Larssonów otrzymała po ojcu Karin
dom w Sundborn, w środkowej Szwecji, który urządzili według swojego smaku i
potrzeb powiększającej się rodziny. Dziś dom ten, jeden z najpopularniejszych
domów artystów na świecie, należy do potomków Carla i Karin Larsson i jest
udostępniany turystom w letnich miesiącach.
Na koniec powiem tylko, że Carl
Larsson jest jednym z moich ulubionych artystów nie tylko za sprawą swoich
dzieł, ale też poprzez to, jakim był człowiekiem. Życzę zatem wszystkim
radosnych i ciepłych świąt, które sprawią, że będziemy lepsi, prostoduszni i
wdzięczni za wszystko jak te dzieci na obrazku Larssona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz