Witam Państwa
serdecznie, święta już za nami, ale wciąż trwamy w okresie i w atmosferze
Bożego Narodzenia. Mam nadzieję, że przeżyli Państwo te święta radośnie i
rodzinnie, odwiedzając szopki w swoich kościołach parafialnych oraz śpiewając
kolędy. Ja spędziłam święta bardzo miło i przyznam się szczerze, że gdy
przyszło mi wybrać do audycji jeden obraz, miałam z tym spory problem, ponieważ
ikonografia bożonarodzeniowa jest bardzo bogata, jak i stara, bo sięga okresu
wczesnochrześcijańskiego.
Myślę, że każdy
z nas, gdy zamknie oczu i pomyśli o obrazie ukazującym scenę Bożego Narodzenia
także będzie miał kilka kompozycji i pomysłów na ukazanie tego wydarzenia.
Zarówno będą to intymne sceny adoracji Dzieciatka przez Maryję, albo te, gdzie
główną scenerię stanowi uboga szopka rozświetlona jedynie blaskiem bijącym z
Nowonarodzonego Jezusa, może będzie to scena ze świętym Józefem śpiącym gdzieś
z boku, może będzie tam wół i osiołek i pasterze oddający pokłon Jezuskowi leżącemu
na ziemi. Równie dobrze mogą to być wielopostaciowe sceny adoracji z zastępami anielskimi
śpiewającymi Gloria w niebie. Nasza
wyobraźnie w tej kwestii przez wieki była karmiona różnorodnymi
przedstawieniami i na każdym etapie rozwoju tej ikonografii akcentowane były
inne elementy.
Chcąc pokazać Państwu przedstawienie
zawierające jak najwięcej elementów typowych dla scen Bożego Narodzenia, oraz
kierując się moim własnym upodobaniem wybrałam obraz niderlandzkiego artysty XV
wiecznego, Geertgena tot Sint Jans Boże
Narodzenie w Nocy, powstałe w roku 1490, przechowywane w Galerii Narodowej
w Londynie. To, co zadecydowało o wyborze tego właśnie dzieła to niesamowita cisza,
intymność i świadomość podniosłości chwili, w której biorą udział wszystkie
postaci. Nastrój obrazu skłania do przyłączenia się do adoracji nagusieńkiego
Dzieciątka Jezus położonego w zimnym żłobie, który wyglądem przypomina ołtarz.
Żłób z małym Jezuskiem stanowi centrum kompozycji i główne źródło światła
pośród nocnych ciemności. To nad nim pochyla się z godnością i czcią Matka
Boża, której twarz okolona białą chustą jest najbardziej rozjaśniona, właściwie
całe wydarzenie, pomimo obecności innych postaci, rozgrywa się pomiędzy Maryją,
a Jej nowonarodzonym Dzieckiem. Stoi Ona ze złożonymi jak do modlitwy rękoma i
adoruje Dzieciątko, nie zwracając uwagi na zgromadzone wokół żłóbka, naprzeciw
Niej małe aniołki. One także są oświetlone blaskiem bijącym od Dzieciątka i
pokornie modlą się. Jeden z nich, albo z zachwytu nad cudem wcielenia, albo pod
wpływem czułości, jaką wywołuje malutkie dziecko, rozkłada ręce i unosi wysoko
brwi.
Na ukazanie sceny w taki właśnie sposób ogromny wpływ miała św. Brygida
Szwedzka, mistyczka średniowieczna, która opisała życie Matki Bożej. Pisała
ona, że ze światłością bijącą od Dzieciatka nie mogło się równać ani światło
słońca, ani blask świecy. Także postawa adoracji, w jakiej ukazana została
Maryja zaczerpnięta została z jej wizji.
Na wprost widza, pomiędzy Matką Bożą, a aniołkami uważnie przypatrują się
Malutkiemu wół i osioł. Zwierzęta te, mieszkańcy stajni i zapewne użytkownicy
żłobu z równym skupieniem uczestniczą w wydarzeniu. Co ciekawe, mimo, że są one
nieodłącznym elementem każdej szopki i praktycznie każdego obrazu
bożonarodzeniowego, żadna z Ewangelii nie wspomina o nich ani słowem. Tradycja
umieszczania tych zwierząt pochodzi ze Starego Testamentu, a dokładniej z
Księgi Izajasza, gdzie prorok pisze:
„Wół rozpoznaje swego pana
i osioł żłób swego właściciela,
Izrael na niczym się nie zna,
lud mój niczego nie rozumie”. (Iz 1,3)
i osioł żłób swego właściciela,
Izrael na niczym się nie zna,
lud mój niczego nie rozumie”. (Iz 1,3)
Obecność tych zwierząt ma
uświadamiać nam naszą ignorancję, ślepotę i zamknięcie na Jezusa.
Dalej w tle, po prawej stronie, za
Maryją widać świętego Józefa. Jest on ukazany jako mężczyzna w średnim wieku, o
łagodnych rysach i skromnym spojrzeniu. Trzyma on rękę na piersi i także
pokornie kłania się Dzieciątku. Postać opiekuna Pana Jezusa w ikonografii
Bożego Narodzenia przechodziła przez różne etapy i ukazywała wielorakie
podejście do tego świętego. Na wielu obrazach pokazuje się św. Józefa, jako
śpiącego gdzieś na uboczu starca, zupełnie niezainteresowanego wydarzeniem. Ten
sposób prezentacji nie miał pomniejszać roli św. Józefa, ani jego zasług, ale
miał uwydatnić fakt, że nie był on ojcem Pana Jezusa.
Później artyści
dopuszczają świętego Józefa bliżej Dzieciątka, pomaga on Matce Bożej, wraz z
Nią adoruje, lub nawet trzyma Małego Jezuska. Niekiedy św. Józef trzyma świecę
lub lampę, którymi oświetlał sobie drogę szukając schronienia dla swojej
rodziny, ale po nieowocnych poszukiwaniach wraca do stajenki, gdzie się
zatrzymali. Światło świętego Józefa daje zawsze dużo mniejszy blask, niż
światłość bijąca od Dzieciątka, ma to oznaczać, że światło ziemskie ustępuje
światłości niebiańskiej, którą jest sam Chrystus. Tak więc, mimo pozornej
obojętności, św. Józef odegrał zarówno w życiu Pana Jezusa, jak i w scenach
Bożego Narodzenia ogromną rolę w przekazaniu prawd wiary.
Po lewej stronie, za oknem stajenki
artysta ukazał scenę zwiastowania pasterzom. Anioł, który oznajmia im dobrą
nowinę, bielą swoich szat rozprasza mroki nocy i oświetla pastuszkom drogę do
stajenki. Zaraz wyruszą oni w drogę i przyłączą się do wielbienia Boga w Małej
Dziecinie. Miejsce przy żłóbku jest także dla nas, naprzeciw woła i osiołka, o
ile tylko zechcemy się do nich przyłączyć.
Artysta tworząc tę kompozycję
przeznaczył ją do prywatnej dewocji, ponieważ obraz jest niewielkich rozmiarów,
mierzy zaledwie 34 na 25 cm, a dodatkowo dębowa deska będące podłożem obrazu została
obcięta z każdej strony po pożarze w 1904 roku, zostawiając jedynie scenę
centralna. Okopcenia sprawiły, że ciemność nocy stała się jeszcze ciemniejsza,
a blask bijący od Dzieciątka mocniejszy.
Zachęcam Państwa do spojrzenia na
obraz i odnalezienia w Nowo narodzonym Chrystusie światła dla rozproszenia
swoich trosk i smutków.
Życzę, by radość
z Narodzenia Pańskiego trwała w nas przez cały czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz