poniedziałek, 6 stycznia 2014

Geertgen tot Sint Jans, Adoracja Dzieciątka

Witam Państwa serdecznie, święta już za nami, ale wciąż trwamy w okresie i w atmosferze Bożego Narodzenia. Mam nadzieję, że przeżyli Państwo te święta radośnie i rodzinnie, odwiedzając szopki w swoich kościołach parafialnych oraz śpiewając kolędy. Ja spędziłam święta bardzo miło i przyznam się szczerze, że gdy przyszło mi wybrać do audycji jeden obraz, miałam z tym spory problem, ponieważ ikonografia bożonarodzeniowa jest bardzo bogata, jak i stara, bo sięga okresu wczesnochrześcijańskiego.
Myślę, że każdy z nas, gdy zamknie oczu i pomyśli o obrazie ukazującym scenę Bożego Narodzenia także będzie miał kilka kompozycji i pomysłów na ukazanie tego wydarzenia. Zarówno będą to intymne sceny adoracji Dzieciatka przez Maryję, albo te, gdzie główną scenerię stanowi uboga szopka rozświetlona jedynie blaskiem bijącym z Nowonarodzonego Jezusa, może będzie to scena ze świętym Józefem śpiącym gdzieś z boku, może będzie tam wół i osiołek i pasterze oddający pokłon Jezuskowi leżącemu na ziemi. Równie dobrze mogą to być wielopostaciowe sceny adoracji z zastępami anielskimi śpiewającymi Gloria w niebie. Nasza wyobraźnie w tej kwestii przez wieki była karmiona różnorodnymi przedstawieniami i na każdym etapie rozwoju tej ikonografii akcentowane były inne elementy.
            Chcąc pokazać Państwu przedstawienie zawierające jak najwięcej elementów typowych dla scen Bożego Narodzenia, oraz kierując się moim własnym upodobaniem wybrałam obraz niderlandzkiego artysty XV wiecznego, Geertgena tot Sint Jans Boże Narodzenie w Nocy, powstałe w roku 1490, przechowywane w Galerii Narodowej w Londynie. To, co zadecydowało o wyborze tego właśnie dzieła to niesamowita cisza, intymność i świadomość podniosłości chwili, w której biorą udział wszystkie postaci. Nastrój obrazu skłania do przyłączenia się do adoracji nagusieńkiego Dzieciątka Jezus położonego w zimnym żłobie, który wyglądem przypomina ołtarz.


Żłób z małym Jezuskiem stanowi centrum kompozycji i główne źródło światła pośród nocnych ciemności. To nad nim pochyla się z godnością i czcią Matka Boża, której twarz okolona białą chustą jest najbardziej rozjaśniona, właściwie całe wydarzenie, pomimo obecności innych postaci, rozgrywa się pomiędzy Maryją, a Jej nowonarodzonym Dzieckiem. Stoi Ona ze złożonymi jak do modlitwy rękoma i adoruje Dzieciątko, nie zwracając uwagi na zgromadzone wokół żłóbka, naprzeciw Niej małe aniołki. One także są oświetlone blaskiem bijącym od Dzieciątka i pokornie modlą się. Jeden z nich, albo z zachwytu nad cudem wcielenia, albo pod wpływem czułości, jaką wywołuje malutkie dziecko, rozkłada ręce i unosi wysoko brwi.
Na ukazanie sceny w taki właśnie sposób ogromny wpływ miała św. Brygida Szwedzka, mistyczka średniowieczna, która opisała życie Matki Bożej. Pisała ona, że ze światłością bijącą od Dzieciatka nie mogło się równać ani światło słońca, ani blask świecy. Także postawa adoracji, w jakiej ukazana została Maryja zaczerpnięta została z jej wizji.
Na wprost widza, pomiędzy Matką Bożą, a aniołkami uważnie przypatrują się Malutkiemu wół i osioł. Zwierzęta te, mieszkańcy stajni i zapewne użytkownicy żłobu z równym skupieniem uczestniczą w wydarzeniu. Co ciekawe, mimo, że są one nieodłącznym elementem każdej szopki i praktycznie każdego obrazu bożonarodzeniowego, żadna z Ewangelii nie wspomina o nich ani słowem. Tradycja umieszczania tych zwierząt pochodzi ze Starego Testamentu, a dokładniej z Księgi Izajasza, gdzie prorok pisze:
„Wół rozpoznaje swego pana 
i osioł żłób swego właściciela,
Izrael na niczym się nie zna,
lud mój niczego nie rozumie”. (Iz 1,3)
Obecność tych zwierząt ma uświadamiać nam naszą ignorancję, ślepotę i zamknięcie na Jezusa.
            Dalej w tle, po prawej stronie, za Maryją widać świętego Józefa. Jest on ukazany jako mężczyzna w średnim wieku, o łagodnych rysach i skromnym spojrzeniu. Trzyma on rękę na piersi i także pokornie kłania się Dzieciątku. Postać opiekuna Pana Jezusa w ikonografii Bożego Narodzenia przechodziła przez różne etapy i ukazywała wielorakie podejście do tego świętego. Na wielu obrazach pokazuje się św. Józefa, jako śpiącego gdzieś na uboczu starca, zupełnie niezainteresowanego wydarzeniem. Ten sposób prezentacji nie miał pomniejszać roli św. Józefa, ani jego zasług, ale miał uwydatnić fakt, że nie był on ojcem Pana Jezusa.
Później artyści dopuszczają świętego Józefa bliżej Dzieciątka, pomaga on Matce Bożej, wraz z Nią adoruje, lub nawet trzyma Małego Jezuska. Niekiedy św. Józef trzyma świecę lub lampę, którymi oświetlał sobie drogę szukając schronienia dla swojej rodziny, ale po nieowocnych poszukiwaniach wraca do stajenki, gdzie się zatrzymali. Światło świętego Józefa daje zawsze dużo mniejszy blask, niż światłość bijąca od Dzieciątka, ma to oznaczać, że światło ziemskie ustępuje światłości niebiańskiej, którą jest sam Chrystus. Tak więc, mimo pozornej obojętności, św. Józef odegrał zarówno w życiu Pana Jezusa, jak i w scenach Bożego Narodzenia ogromną rolę w przekazaniu prawd wiary.
            Po lewej stronie, za oknem stajenki artysta ukazał scenę zwiastowania pasterzom. Anioł, który oznajmia im dobrą nowinę, bielą swoich szat rozprasza mroki nocy i oświetla pastuszkom drogę do stajenki. Zaraz wyruszą oni w drogę i przyłączą się do wielbienia Boga w Małej Dziecinie. Miejsce przy żłóbku jest także dla nas, naprzeciw woła i osiołka, o ile tylko zechcemy się do nich przyłączyć.
            Artysta tworząc tę kompozycję przeznaczył ją do prywatnej dewocji, ponieważ obraz jest niewielkich rozmiarów, mierzy zaledwie 34 na 25 cm, a dodatkowo dębowa deska będące podłożem obrazu została obcięta z każdej strony po pożarze w 1904 roku, zostawiając jedynie scenę centralna. Okopcenia sprawiły, że ciemność nocy stała się jeszcze ciemniejsza, a blask bijący od Dzieciątka mocniejszy.
            Zachęcam Państwa do spojrzenia na obraz i odnalezienia w Nowo narodzonym Chrystusie światła dla rozproszenia swoich trosk i smutków.

Życzę, by radość z Narodzenia Pańskiego trwała w nas przez cały czas. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz