poniedziałek, 20 stycznia 2014

Giotto, Spotkanie przy Złotej Bramie


           Witam serdecznie dzisiejszy obraz, a właściwie fresk, czyli obraz malowany na mokrym tynku, jaki chciałabym zaprezentować opiera się wyjątkowo na świeckim, państwowym święcie, jakim jest Dzień Babci w Polsce obchodzony, jutro, 21 stycznia i Dzień Dziadka, przypadający na dzień następny. Jednak wybrany przeze mnie fresk ma charakter jak najbardziej sakralny i przedstawia dziadków Pana Jezusa, św. Annę i św. Joachima.
Giotto, Spotkanie przy Złotej Bramie, 1303-1306, fresk, Kaplica Scrovegnich, Padwa

Fresk Giotta z Kaplicy Scrovegnich w Padwie ukazujący scenę Spotkania Anny i Joachima przy Złotej Bramie należy do cyklu czterdziestu fresków zdobiących wnętrze tej niewielkiej, ubogiej, jeżeli chodzi o zastosowanie elementów architektonicznych kaplicy. Jedyną jej dekorację stanowią właśnie owe malowidła Giotta, powstałe na przestrzeni lat 1303 – 1306. Obiegają one w trzech pasach całe wnętrze i ukazują sceny z życia rodziców Matki Bożej, sceny z życia Maryi i Jezusa, aż po Zmartwychwstanie i Sąd Ostateczny widoczny nad wejściem oraz personifikacje cnót i wad wykonane w technice en grisaille, czyli w szarościach mających imitować rzeźby.
            Dotykając jednak głównego tematu, czyli sceny ze św. Anną i Joachimem, należy podkreślić, że w Nowym Testamencie nie ma żadnej informacji o rodzicach Matki Bożej, a wszelkie fakty na temat życia samej Maryi do momentu Zwiastowania pochodzą z apokryfów, zwłaszcza z Protoewangelii Jakuba z II wieku oraz z XIII-wiecznej Złotej Legendy Jakuba de Voragine, mnicha dominikańskiego, późniejszego biskupa Genui, który opisał żywoty wielu świętych Kościoła, będące inspiracją dla wielu artystów.
            Apokryf Protoewangelii Jakuba opowiada o nieszczęsnym życiu rodziców Maryi, którzy długo byli bezdzietni i ten poczytywany im przez wszystkich brak błogosławieństwa sprawił, że Joachim został wygnany ze świątyni, po czym udał się na pustynię, by wraz z pasterzami pościć i modlić się o dziecko. W tym czasie jego żonie Annie, także pozostającej na modlitwie, zjawił się anioł Pański, który oznajmił jej, że urodzi dziecko, którego potomstwo będzie znane na całej ziemi. Anioł zjawił się także Joachimowi, mówiąc, że może wrócić do domu, bo Bóg udzielił im łaski i jego żona poczęła. Scena Spotkania przy Złotej Bramie, utożsamianej z bramą w Jerozolimie ukazuje moment powrotu Joachima z pustyni i powitanie go przez stęsknioną żonę. Jest to bardzo intymna i czuła scena, będące jednym z najintymniejszych aktów w sztuce. W tradycji chrześcijańskiej przyjęło się twierdzić, że Maryja została poczęta właśnie przez ten pocałunek, co miało podkreślać jej Niepokalane Poczęcie i czystość.
            Giotto ukazał tę scenę na tle monumentalnej bramy z dwiema wieżami, zajmującej praktycznie całą przestrzeń, jedynie po lewej stronie patrzącego, jak i u góry widać niewielki fragment intensywnie niebieskiego nieba. Anna i Joachim stoją przed bramą. Zapewne Anna szła w towarzystwie kobiet ukazanych w prześwicie bramy i na widok męża wybiegła przez mostek, aby go uściskać. Za Joachimem widać pasterza w typowym, zgrzebnym pasterskim stroju. Kobiety natomiast ubrane są w suknie z czasów artysty, mają też znane z innych czternastowiecznych obrazów uczesania i toczki na głowach. Zainteresowanie budzi kobieta w czarnym płaszczy, stojąca bokiem do pozostałych – dotąd nie wiadomo, kim ona jest i jaka jest jej rola. Jednakże, mimo, że nie wiemy, jaka jest rola tej postaci w scenie, ma ona znaczącą rolę w kompozycji fresku, ponieważ autor, przez ukazanie jest pod kątem 90° w stosunku do pozostałych kobiet zaznaczył głębię, trzeci wymiar, nieudolnie kreowany przez malarzy średniowiecznych za pomocą prymitywnych środków, jak pomniejszenie postaci, będących na dalszym planie, czy perspektywę kulisową polegającą na przysłonięciu postaci na drugim planie przez postać pierwszoplanową.
Giotto był mistrzem w kreowaniu przestrzeni, Włosi byli przekonani, że od niego zaczyna się przełom w malarstwie europejskim polegający na ukazywaniu scen religijnych tak, jakby rozgrywały się tuż przed naszymi oczyma. Od niego rozpoczyna się malarstwo realistyczne nie tylko poprzez umiejętność ukazania głębi, chociaż Giotto nie stosował perspektywy linearnej, czyli zbieżnej, ale też poprzez oddanie uczuć postaci biorących udział w ukazywanej scenie. Zdobyczą tego włoskiego artysty było ukazanie prawdziwego dramatu wydarzenia, emocje i uczucia wychodzą na pierwszy plan, odwołam się tu do bardziej znanego fresku, Opłakiwanie Chrystusa, na którym anioły ukazane na tle nieba, ponad postaciami zgromadzonymi wokół ciałem Chrystusa, wręcz wyginają się w spazmach płaczu i bólu po śmierci Jezusa.
Giotto, Opłakiwanie Chrystusa, 1303-1306, fresk, Kaplica Scrovegnich, Padwa

 Giotto był doskonałym obserwatorem świata, a także znał dobrze psychikę człowieka. Zanim przystąpił do pracy zastanawiał się, co może czuć osoba będąca w takiej sytuacji, w danym momencie, jak reaguje, jakie gesty wykonuje, przypatrywał się postaciom, studiował ich pozy, mimikę i dopiero, gdy był przekonany, jak należy oddać to konkretne uczucie, przystępował do pracy. Przyjrzyjmy się znów, jak św. Anna czule dotyka policzka swego męża, z jaką delikatnością trzyma jego głowę. Święty Joachim również obejmuje żonę, patrząc jej prosto w oczy. W przedstawieniu tym widać głęboką więź, jaka łączyła tych podeszłych już w latach małżonków, co jednak nie przeszkadzało im w okazywaniu przywiązania.
Zapraszam do porównania tego fresku z innymi przedstawieniami, myślę, że zgodzą się Państwo ze mną, że Giotto najlepiej oddał urok dojrzałej, pielęgnowanej przez lata miłości. Na koniec chciałabym życzyć Państwu, jeżeli są Państwo dziadkami, takiej miłości, z której mogłyby czerpać Państwa dzieci i wnuki, a także dużo miłości i wdzięczności od nich. 

Taddeo Gaddi, Spotkanie przy Złotej Bramie, ok. 1328, fresk, Kaplica Baroncellich, Santa Croce, Florencja


poniedziałek, 6 stycznia 2014

Geertgen tot Sint Jans, Adoracja Dzieciątka

Witam Państwa serdecznie, święta już za nami, ale wciąż trwamy w okresie i w atmosferze Bożego Narodzenia. Mam nadzieję, że przeżyli Państwo te święta radośnie i rodzinnie, odwiedzając szopki w swoich kościołach parafialnych oraz śpiewając kolędy. Ja spędziłam święta bardzo miło i przyznam się szczerze, że gdy przyszło mi wybrać do audycji jeden obraz, miałam z tym spory problem, ponieważ ikonografia bożonarodzeniowa jest bardzo bogata, jak i stara, bo sięga okresu wczesnochrześcijańskiego.
Myślę, że każdy z nas, gdy zamknie oczu i pomyśli o obrazie ukazującym scenę Bożego Narodzenia także będzie miał kilka kompozycji i pomysłów na ukazanie tego wydarzenia. Zarówno będą to intymne sceny adoracji Dzieciatka przez Maryję, albo te, gdzie główną scenerię stanowi uboga szopka rozświetlona jedynie blaskiem bijącym z Nowonarodzonego Jezusa, może będzie to scena ze świętym Józefem śpiącym gdzieś z boku, może będzie tam wół i osiołek i pasterze oddający pokłon Jezuskowi leżącemu na ziemi. Równie dobrze mogą to być wielopostaciowe sceny adoracji z zastępami anielskimi śpiewającymi Gloria w niebie. Nasza wyobraźnie w tej kwestii przez wieki była karmiona różnorodnymi przedstawieniami i na każdym etapie rozwoju tej ikonografii akcentowane były inne elementy.
            Chcąc pokazać Państwu przedstawienie zawierające jak najwięcej elementów typowych dla scen Bożego Narodzenia, oraz kierując się moim własnym upodobaniem wybrałam obraz niderlandzkiego artysty XV wiecznego, Geertgena tot Sint Jans Boże Narodzenie w Nocy, powstałe w roku 1490, przechowywane w Galerii Narodowej w Londynie. To, co zadecydowało o wyborze tego właśnie dzieła to niesamowita cisza, intymność i świadomość podniosłości chwili, w której biorą udział wszystkie postaci. Nastrój obrazu skłania do przyłączenia się do adoracji nagusieńkiego Dzieciątka Jezus położonego w zimnym żłobie, który wyglądem przypomina ołtarz.


Żłób z małym Jezuskiem stanowi centrum kompozycji i główne źródło światła pośród nocnych ciemności. To nad nim pochyla się z godnością i czcią Matka Boża, której twarz okolona białą chustą jest najbardziej rozjaśniona, właściwie całe wydarzenie, pomimo obecności innych postaci, rozgrywa się pomiędzy Maryją, a Jej nowonarodzonym Dzieckiem. Stoi Ona ze złożonymi jak do modlitwy rękoma i adoruje Dzieciątko, nie zwracając uwagi na zgromadzone wokół żłóbka, naprzeciw Niej małe aniołki. One także są oświetlone blaskiem bijącym od Dzieciątka i pokornie modlą się. Jeden z nich, albo z zachwytu nad cudem wcielenia, albo pod wpływem czułości, jaką wywołuje malutkie dziecko, rozkłada ręce i unosi wysoko brwi.
Na ukazanie sceny w taki właśnie sposób ogromny wpływ miała św. Brygida Szwedzka, mistyczka średniowieczna, która opisała życie Matki Bożej. Pisała ona, że ze światłością bijącą od Dzieciatka nie mogło się równać ani światło słońca, ani blask świecy. Także postawa adoracji, w jakiej ukazana została Maryja zaczerpnięta została z jej wizji.
Na wprost widza, pomiędzy Matką Bożą, a aniołkami uważnie przypatrują się Malutkiemu wół i osioł. Zwierzęta te, mieszkańcy stajni i zapewne użytkownicy żłobu z równym skupieniem uczestniczą w wydarzeniu. Co ciekawe, mimo, że są one nieodłącznym elementem każdej szopki i praktycznie każdego obrazu bożonarodzeniowego, żadna z Ewangelii nie wspomina o nich ani słowem. Tradycja umieszczania tych zwierząt pochodzi ze Starego Testamentu, a dokładniej z Księgi Izajasza, gdzie prorok pisze:
„Wół rozpoznaje swego pana 
i osioł żłób swego właściciela,
Izrael na niczym się nie zna,
lud mój niczego nie rozumie”. (Iz 1,3)
Obecność tych zwierząt ma uświadamiać nam naszą ignorancję, ślepotę i zamknięcie na Jezusa.
            Dalej w tle, po prawej stronie, za Maryją widać świętego Józefa. Jest on ukazany jako mężczyzna w średnim wieku, o łagodnych rysach i skromnym spojrzeniu. Trzyma on rękę na piersi i także pokornie kłania się Dzieciątku. Postać opiekuna Pana Jezusa w ikonografii Bożego Narodzenia przechodziła przez różne etapy i ukazywała wielorakie podejście do tego świętego. Na wielu obrazach pokazuje się św. Józefa, jako śpiącego gdzieś na uboczu starca, zupełnie niezainteresowanego wydarzeniem. Ten sposób prezentacji nie miał pomniejszać roli św. Józefa, ani jego zasług, ale miał uwydatnić fakt, że nie był on ojcem Pana Jezusa.
Później artyści dopuszczają świętego Józefa bliżej Dzieciątka, pomaga on Matce Bożej, wraz z Nią adoruje, lub nawet trzyma Małego Jezuska. Niekiedy św. Józef trzyma świecę lub lampę, którymi oświetlał sobie drogę szukając schronienia dla swojej rodziny, ale po nieowocnych poszukiwaniach wraca do stajenki, gdzie się zatrzymali. Światło świętego Józefa daje zawsze dużo mniejszy blask, niż światłość bijąca od Dzieciątka, ma to oznaczać, że światło ziemskie ustępuje światłości niebiańskiej, którą jest sam Chrystus. Tak więc, mimo pozornej obojętności, św. Józef odegrał zarówno w życiu Pana Jezusa, jak i w scenach Bożego Narodzenia ogromną rolę w przekazaniu prawd wiary.
            Po lewej stronie, za oknem stajenki artysta ukazał scenę zwiastowania pasterzom. Anioł, który oznajmia im dobrą nowinę, bielą swoich szat rozprasza mroki nocy i oświetla pastuszkom drogę do stajenki. Zaraz wyruszą oni w drogę i przyłączą się do wielbienia Boga w Małej Dziecinie. Miejsce przy żłóbku jest także dla nas, naprzeciw woła i osiołka, o ile tylko zechcemy się do nich przyłączyć.
            Artysta tworząc tę kompozycję przeznaczył ją do prywatnej dewocji, ponieważ obraz jest niewielkich rozmiarów, mierzy zaledwie 34 na 25 cm, a dodatkowo dębowa deska będące podłożem obrazu została obcięta z każdej strony po pożarze w 1904 roku, zostawiając jedynie scenę centralna. Okopcenia sprawiły, że ciemność nocy stała się jeszcze ciemniejsza, a blask bijący od Dzieciątka mocniejszy.
            Zachęcam Państwa do spojrzenia na obraz i odnalezienia w Nowo narodzonym Chrystusie światła dla rozproszenia swoich trosk i smutków.

Życzę, by radość z Narodzenia Pańskiego trwała w nas przez cały czas.