Kilka dni temu przeżywaliśmy święto
Wszystkich Świętych, odwiedzając naszych bliskich, którzy już odeszli. Myśl o
nich skłania do refleksji także nad własnym życiem, jego przemijaniem i
ulotnością tego, co wydaje się nam stałe i od zawsze „nasze”. Myślenie o
przemijaniu prowadzi nas prostą ścieżką ku refleksjom dotyczącym śmierci, która
jest nieodłącznym elementem każdej egzystencji.
Niezależnie od czasów
i okoliczności, śmierć budzi te same odczucia – smutek, żal, skłania do bilansu
dotychczasowego życia i chęci jak najlepszego wykorzystania czasu, który nam pozostał,
chociaż my obecnie nie myślimy tak intensywnie o śmierci, jak czyniono to dawniej,
a z pewnością myślimy inaczej.
Dawnej, w epoce baroku, jak i jeszcze
wcześniej, w średniowieczu przypominanie o kruchości życia człowieka,
znikomości jego działań i posiadanych dóbr wobec bezlitosnej śmierci było
bardzo powszechne i miało wymiar moralizatorski. Mnogość motywów i symboli vanitas, czyli wszystkiego, co krążyło
wokół idei marności, przemijania i nieuchronnej śmierci niezbicie dowodzi, że
mentalność ludzie tamtych czasów była podporządkowana i przesiąknięta myśleniem
o kresie swego bytowania na ziemi. O marności rzeczy doczesnych przypominali
nie tylko kaznodzieje odwołujący się do słów z Księgi Kocheleta: „marność nad
marnościami i wszystko marność”, ale też artyści tworząc liczne martwe natury
ułożone z przedmiotów symbolizujących idee przemijania.
Wśród twórców martwych natur w XVII
wieku przodowali artyści flamandzcy i holenderscy. Sam termin martwa natura, stilleven dosłownie tłumaczony jako
„ciche, spokojne życie” zawdzięczamy właśnie Holendrom, którzy wprowadzili to
określenie około 1650 roku do swoich inwentarzy dzieł sztuki. Polskie
określenie „martwa natura” pochodzi z języka francuskiego, gdzie kompozycje
ułożone z kwiatów i przedmiotów codziennego użytku nazywane są nature morte.
Dziś chciałabym przedstawić Państwu
jedną z takich właśnie kompozycji, nie holenderskiego, a właśnie francuskiego
artysty barokowego Simona Renarda de Saint-André, żyjącego w latach 1613-1677 w
Paryżu, od 1663 roku członka prestiżowej Królewskiej Akademii Malarstwa i
Rzeźby. Akademia ta została założona w 1648 roku przez Charlesa le Bruna i była
jedną z pierwszych w Europie instytucji prowadzących działalność pedagogiczną i
teoretyczną, pozwalającą wyzwolić się artystom z przestarzałego systemu cechowego
wynosząc ich zajęcie ponad status plasujący ich na równi ze zwykłymi
rzemieślnikami. Tak więc artysta nasz należał do czołówki wśród sobie
współczesnych.
Simon Renarda de Saint-André wśród sobie współczesnych znany był głównie
jako utalentowany portrecista, obecnie natomiast pamięta się przede wszystkim o
jego licznych martwych naturach utrzymanych w tematyce wanitatywnej.
Obraz autorstwa Simona Renarda de
Saint-André nosi mało oryginalny tytuł Vanitas.
Ten średniej wielkości, bo mający wymiary 63 na 40 cm obraz powstał około roku
1650 i obecnie przechowywany jest w lyońskim Muzeum Sztuk Pięknych. Centralne
miejsce kompozycji ułożonej niemalże na samym brzegu stołu zajmuje czaszka w
laurowym wieńcu, przyciskająca, a właściwie powstrzymująca przed osunięciem się
kartki z zapisem nutowym, po prawej stronie i list z dużymi czerwonymi
pieczęciami po prawej. Na kartkach z nutami, obok czaszki leży rozłożony flet, o
który opiera się przewrócony kielich z obszczerbionymi brzegami.
W tle, ukazana
jest zielona pękata butelka na wino, opleciona wikliną, obok niej stoi smukłe
szklane naczynie, a w powietrzu unoszą się trzy duże bańki mydlane. Obok
czaszki, po lewej stronie widać muszlę i słomkę do wydmuchiwania mydlin, dalej gruby,
pleciony sznurek i wyłaniającą się spod zapisanych kartek błękitną draperię.
Całość utrzymana jest w stonowanej kolorystyce, jedyne mocniejsze akcenty to biel
papieru, zieleń wieńca, czerwień pieczęci i błękit tkaniny. Ciemne tło
rozświetlone jest smugą światła padającego z lewej górnej krawędzi obrazu. Smuga
ta przeciwstawia się linii utworzonej przez płaszczyznę stołu, wprowadzając do
kompozycji element dynamiczny i przełamując mrok, z którego wyłaniają się
przedmioty zgromadzone na brzegu stołu.
Chociaż na pierwszy rzut oka jedynie
czaszka przywołuje skojarzenia dotyczące śmierci, każdy element kompozycji nosi
w sobie bogatą symbolikę krążąca wokół idei vanitas,
dlatego przyjrzyjmy się im bliżej. Zacznijmy więc od czaszki, myślę, że
najdobitniej przypominającej o śmierci. Laur, wieniec zwycięzców, którym jest
ona ozdobiona pokazuje natomiast znikomość ludzkich znojów i osiągnięć w
obliczu śmierci. List jest zapisem ludzkich odczuć, przeżyć, planów, ale gdy
człowiek umiera, zostaje po nim jedynie ten kawałek papieru ze śladami
atramentu, które także w niedługim czasie wyblakną. To samo dotyczy zapisu
nutowego, fletu i wszelkich instrumentów muzycznych, ponieważ muzyka jest
najbardziej nietrwałą spośród wszystkich sztuk. Wygrana melodia, wydany dźwięk
już w trakcie słyszenia należy do przeszłości, a same nuty nie są muzyką…
Szklane przedmioty, w kompozycji tak wymownie ukazane z wyszczerbionym brzegiem również uzmysławiać
mają nam fakt, że pomimo, iż są one tak drogocenne, w jednej chwili mogą
bezpowrotnie się rozbić. Kruchość szkła odnosi się do kruchości ludzkiego
życia. Podobnie bańki mydlane, raczej kojarzące się z radością i dzieciństwem są
symbolem ulotności życia. W XVI wieku bardzo popularny był motyw zwany homo bulla ukazujący małe dziecko, lub
putto opierające się jedną rączką o czaszkę, a w drugiej trzymające słomkę, z
której wydmuchiwało bańki.
Leżąca obok czaszki muszla w
przedstawieniu tym spełnia podwójną rolę, nie tylko dopowiada historię baniek,
ale też sama muszla jest symbolem śmierci – z żywego stworzenia, małży, która
niegdyś tam była, została jedynie pusta skorupa. Sznurek natomiast służący do
wiązania pokazuje jasno, że żadnym sposobem nie przywiążemy się do życia, ani
też niczego, co posiadamy na ziemi nie damy rady przywiązać do siebie, na domiar tego, jego lont jest zapalony, co znaczy, że czas jest ograniczony.
Ukazane na naszej kompozycji elementy
nie wyczerpują zasobu rekwizytów łączonych z ideą vanitas. Często na przedstawieniach takich ukazywano drogocenne
przedmioty, biżuterię, insygnia władzy, lustra, zegary, klepsydry, globusy,
księgi, karty i kości do gry, zgaszone świece, zepsute egzotyczne owoce,
zwiędłe kwiaty, wszystko to, co łatwo ulegało rozkładowi. Kwiaty dodatkowo
łączono ze słowami zawartymi w Księdze Hioba: „Człowiek zrodzony z niewiasty ma
krótkie i bolesne życie, wyrasta i więdnie jak kwiat, przemija jak cień
chwilowy.” Karty i kości, przedmioty luksusowe i lustra mają nas natomiast
przestrzegać przed marnotrawieniem czasu i zbytnim zajmowaniu się sobą, bo
uroda, którą panny oglądają w lustrze mija szybko, jak zapach kwiatów. Płomień
świecy przypomina, że pomimo niszczącej mocy ognia, może zgasić go lekki
podmuch. Ogólnie elementy martwych natur można sklasyfikować w trzech grupach:
1. przedmioty stanowiące symbole ziemskiego istnienia,
2. przedmioty symbolizujące znikomość życia ludzkiego,
3.przedmioty symbolizujące zmartwychwstanie do życia wiecznego.
1. przedmioty stanowiące symbole ziemskiego istnienia,
2. przedmioty symbolizujące znikomość życia ludzkiego,
3.przedmioty symbolizujące zmartwychwstanie do życia wiecznego.
Słuchając tak o nietrwałości
wszystkiego, mogą Państwo odnieść wrażenie, że całą audycję, jak i kompozycję
Simona de Saint-André zdominował nastrój przygnębienia, smutku i bezradności
wobec zbliżającego się końca. Chcę jednak Państwa pocieszyć, ponieważ artysta
zamieścił w obrazie pozytywne przesłanie przypominające nam o obietnicy
zbawienia. Zawarte jest ono w wieńcu laurowym, a właściwie w mitrowym, który
będąc drzewkiem wiecznie zielonym symbolizuje ideę odradzania i
zmartwychwstania, a także w błękicie draperii, ponieważ kolor ten jest symbolem
nieba, nieśmiertelności i wieczności. Również snop światła padający na
zgromadzone przedmioty nie pozostawia wątpliwości, że chodzi tu o
przypomnienie, że światło ma siłę rozświetlić każdy mrok.
Proszę zatem
jeszcze raz spojrzeć na obraz i pozostać z tym pozytywnym przesłaniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz