Mam nadzieję, że opadłe
liście wciąż podtrzymują u Państwa nastrój sprzyjający rozważaniom o
nietrwałości, przemijaniu wszystkiego i o śmierci. Oczywiście rozważania te nie
muszą mieć jednoznacznie negatywnej i dojmującej wymowy, ani też prowadzić do
smutku, ponieważ motyw obumierania ma wpisaną w siebie nadzieję, a wręcz
pewność na odrodzenie, obumieranie jest cyklem i coś musi się skończyć, by
mogło powstać coś nowego. Dla nas śmierć jest końcem życia ziemskiego, ale
zarazem początkiem życia wiecznego, które, mam nadzieję będzie o niebo lepsze.
Szkopuł w tym, że na lepsze życie po śmierci trzeba sobie zapracować.
Dzisiejszy obraz, jaki dla Państwa
przygotowałam jest właśnie przypomnieniem o nieuchronności śmierci, która nie
ma względu na osoby i dopadnie każdego w odpowiednim czasie. Dzieło to,
pierwsza polska realizacja, jaką Państwu przedstawiam w cyklu „Głębia Obrazu”
nosi tytuł Danse Macabre, czyli Taniec Śmierci. Motyw ten, jego geneza
nie jest całkowicie jasna, ponieważ śmierć, jako trup, z którym każdy tańczy
pojawia się już w późnym średniowieczu i przybiera stopniowo wygląd
kościotrupa. Jako literackie źródło wymienia się najczęściej legendę O trzech żywych i trzech umarłych, w której
umarli mówią do żywych: „Byłem tym, czym ty jesteś, bogactwo, cześć i moc nie
mają żadnej wartości w chwili twojej śmierci”, oraz poemat Vado Mori, gdzie martwi zapraszają żywych do tańca. Za ojczyznę
tego motywu w sztuce uważana jest Francja oraz Niemcy w okresie późniejszym. Do
Polsce taniec śmierci pojawia się dopiero w XVII wieku, nie wiadomo, czy
wcześniej nie znano tego motywu, czy nie zachowała się żadna realizacja.
Jednakże za pierwszą tego typu scenę na naszych ziemiach uważane jest
malowidło z Krakowa. To dosyć sporych rozmiarów płótno, bo mające ponad 2 metry
szerokości i 2,5 metra wysokości znajduje się w kościele Bernardynów w Krakowie,
a dokładnie w kaplicy św. Anny. Obraz powstał w trzeciej ćwierci XVII wieku,
ale niestety jego twórca nie jest znany, najprawdopodobniej był to jakiś
lokalny malarz związany z zakonem.
Kompozycja obrazu składa się z dwóch
części: środkowej, dużej partii oddającej kształt ramy i zebranych wokół,
owalnych medalionów tworzących jakby bordiurę, czyli szeroki dekoracyjny pas
wokół sceny głównej. Scena centralna naszej kompozycji ukazuje tytułowy taniec
śmierci. Pośród rozległego, cmentarnego pejzażu, z majaczącymi na horyzoncie
zarysami budynków wkomponowanych w górzysty krajobraz artysta ukazał dziewięć
kobiet tańczących w kręgu z dziewięcioma kościotrupami. Kobiety te poprzez
stroje i nakrycia głowy reprezentują różne stany, od cesarzowej, królowej,
księżnej, poprzez dwórkę, szlachciankę, mieszczkę po zwykłą chłopkę. U dołu
ukazana jest orkiestra przygrywająca nieskorym niewiastom i bardzo ochoczym do
tańca szkieletom. Grajkowie, przynaglani do gry przez kościotrupy też nie
sprawiają wrażenia, by była to dla nich przyjemność.
W czterech rogach obrazu ukazano
sceny ukazujące w skrócie historię zbawienia, ponieważ w lewym dolnym rogu jest
scena grzechu pierworodnego, ale w górnym znajduje się scena ukrzyżowania z
Maryją i św. Janem. W rogach po prawej stronie artysta pokazał konsekwencje obu
wydarzeń, tak więc grzechowi pierworodnemu odpowiada piekło oddane jako ogromna,
rozwarta paszcza Lewiatana, natomiast śmierć Chrystusa zaowocowała otwarciem
dla ludzkości nieba w którym widać zasiadających na obłokach Chrystusa i Boga
Ojca.
Tak na marginesie powiem tylko, że taniec śmierci z kobietami należał do
rzadkości, jeżeli nie był zjawiskiem całkowicie marginalnym, ponieważ kobiety
nie pełniły żadnych funkcji opierających się na sprawowaniu władzy. Kobiety w
kontekście śmierci przedstawiano w scenach ukazujących etapy ich życia, od
niemowlęctwa, poprzez dziecięctwo, wiek dziewczęcy, panieński, rodzicielski, po
starość i śmierć. Popularny był także motyw młodej kobiety z zalecającym się do
niej kościotrupem, co miało przypominać o nietrwałości urody kobiecej i
przestrzegać przed próżnością i pychą. Dodatkowo w kontekście naszego
przedstawienia jawi się problem płci samej śmierci, która w języku polskim jest
rodzaju żeńskiego, ale na naszym obrazie jawi się jednoznacznie jako mężczyzna
i jest to stała praktyka w obrazowaniu tego motywu – szkielet śmierci jest
mężczyzną.
Trwając przy temacie mężczyzn przejdźmy do żywych jeszcze mężczyzn
ukazanych w medalionach wokół tańczącego wieńca kobiet. Tu także mamy przedstawicieli
wszystkich stanów, rozmieszczonych w medalionach zgodnie z ruchem wskazówek
zegara, począwszy od papieża, kardynała, cesarza, króla, księcia, poprzez
magnata, szlachcica, mieszczanina, zakonnika, żołnierza, chłopa, żebraka po
błazna i dziecko. Smaczek w tej paradzie stanowi przedstawienie Turków i Żydów,
oraz żołnierza w szwedzkim mundurze, doskonały przykład umieszczenia w obrazie
aktualnych wydarzeń – wiek XVII to czas potopu szwedzkiego, wojem z Turkami i
reformacji, w której szlachta Polska postrzegała siebiem jako naród wyjątkowy i
szczególnie istotny w obronie wiary ktolickiej. Każda z postaci skonfrontowana
jest z szkieletem, który chce zabrać go do tańca. Jedni idą posłusznie,
pogodzeni z wola Bożą, inni stawiają opór, lub chcą przekupić śmierć. Ukazani mężczyźni
oddają cechy swojego stanu, szlachcic traktujący śmierć jako zamach na swoja
wolność burzy się, król nie przyzwyczajony do wykonywania czyichkolwiek
rozkazów również nie zamierza być posłusznym śmierci, natomiast zakonnicy
oswajani ze śmiercią i widzący w niej koniec doczesnych mąk są spokojni i bez
oporów dają się prowadzić do tańca. Dodatkowo każdy medalion uzupełniony jest o
inskrypcje utrzymane w dosyć humorystycznym charakterze. Teksty te
wypowiadające się w pierwszej osobie i skierowane do śmierci dodatkowo
charakteryzują zilustrowane postaci. Podam może jeden przykład, będzie to
wypowiedz króla, który skarżąc się wypowiada takie oto słowa:
Dałbym berło y z Korono
Bymię stańca uwolniono
O! nader przykre niestety
Które smierć skacze Ballety
Pomiędzy
medalionami, pośrodku u góry i u dołu gdzie umieszczono typowe symbole
wanitatywne, czyli czaszki z klepsydrą i naczyniem z popiołem widnieją
dodatkowe inskrypcje o moralizatorskim przesłaniu. Górny napis głosi, że:
Różnych Stanów piękne grono
Gęstą śmiercią przepleciono
Żyjąc wszystko tańcujemy
A że obok śmierć nie wiemy
Dolny natomiast
przypomina:
Szczęśliwy kto z tego Tańcu
Odpocznie w Niebieskim Szańcu
Nieszczęsny kto z tego Koła
W piekło wpadłszy biada woła.
Te dwie
inskrypcje stanowią najistotniejszy i najogólniejszy komentarz do dzieła. W
swej prostocie i jasnym przekazie są wciąż aktualną metaforą naszego życia.
Życie jest krótkim tańcem, w którym należy wiedzieć, jak stawiać kroki, aby móc
zatańczyć w finale.
Dziękuję
serdecznie i do usłyszenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz