sobota, 8 marca 2014

Pieter Bruegel, Walka karnawału z postem

            Miesiąc temu, gdy rozpoczął się na dobre okres karnawałowy, obiecałam Państwu, że poświęcę jedno spotkanie temu właśnie tematowi. Dziś, chciałabym zapoznać Państwa z dziełem będącym już na granicy zabawy i umartwienia, jakim jest obraz XVI-wiecznego malarza niderlandzkiego, Piotra Bruegla Walka karnawału z postem, z roku 1559.
            Powiem może najpierw kilka słów o samym artyście, bo była to postać nietuzinkowa i umiejąca niezwykle dobrze ocenić i ukazać ludzkie postępowanie i motywy, jakimi ludzie się kierują w życiu. Był on mistrzem alegorii i jak sprawnie posługiwał się pędzlem, tak też sprawnie potrafił ujawnić prawdziwe ludzkie oblicze. Ilustrował za pomocą przysłów ludzką głupotę, ograniczenie, chciwość, lenistwo, egoizm – to wszystko, co nierzadko jest nam obce, ale łatwiej dostrzegane u innych. Jednym z jego ulubionych tematów, obok pejzażu były sceny z życia, a szczególnie z zabaw wiejskich. Istnieje nawet anegdota, że Bruegel przebierał się w strój plebejski i chadzał na wesela chłopskie i incognito brał udział w życiu społeczności wiejskiej, gdzie obserwował to, co możemy oglądać na jego obrazach.
            Bruegel był doskonałym reporterem i jednocześnie mędrcem wrażliwym na zepsucie i zło świata. Jego gorzki realizm jest także obecny w dziele Walka karnawału z postem. 
Pieter Bruege, Walka karnawału z postem, 1559, olej na desce, Wiedeń
Obraz ten, z ogromną siłą oddziałuje na widza, nie tylko poprzez gęstą, przesyconą ostrymi, ciepłymi barwami kolorystykę, ale też za sprawą nagromadzenia postaci na przestrzeni niemalże całkowicie zamkniętej przez zabudowania: z lewej strony oberżę, z prawej portalem kościoła, a także licznymi miejskimi domami, które szczelnie wypełniają dalszy plan obrazu. Dodatkowo wrażenie zatłoczenia wzmacnia ukazanie kompozycji jakby z lotu ptaka, gdzie centrum tego chaotycznego placu stanowi błazen niosący zapaloną pochodnię mimo jasnego dnia.
            Trefniś ten, usytuowany został w centrum, a wszystkie inne sceny rozgrywają się wokół niego. Możliwe jest, że przedstawienie to odnosi się do dawnych zwyczajów związanych z obchodami Popielca, podczas których „chodzą z latarniami i pochodniami w biały dzień, zapytując z żalem w głosie, gdzie odszedł karnawał.” U dołu, na pierwszym planie widoczne są, nieco większe od pozostałych postaci, personifikacje dwóch pojęć zawartych w tytule obrazu; każda z nich posiada swój orszak i ukazana jest na sobie właściwym pojeździe.
Gruby Karnawał z pasztetem na głowie i mierzący w stronę postu rożnem z nabitym pieczonym łbem prosięcym, zasiada okrakiem na beczce zatwierdzonej na niebieskiej łodzi, która pchana jest przez mizernego nieboraka. Postać ta, za którą ciągnie jej orszak składający się karnawałowych przebierańców w maskach zajmuje lewą część obrazu. Wśród tych przebierańców można znaleźć diabła uderzającego w bęben, postać z rożnem, muzykanta i kobietę ozdobioną sznurem jaj, oraz parę niosącą okrągły blat zastawiony bułkami i serem.
            Kierując wzrok nieco w głąb, widać jak w orszak ten wtapia się grupa postaci odrywająca ludową komedię. Farsa rozgrywa się przed karczmą, z której wychodzą kolejni chętni do zabawy, a naprzeciwko nich stara kobieta smaży na ognisku słodkie placki. Dwie ogromne beczki w winem leżące na rogu karczmy, o które opiera się opilec, oddzielają bawiących się od grupy kalek, za którymi znowu inni bywalcy szynku bawią się w najlepsze. Za nimi podąża znów procesja trędowatych, a głęboko w tle, dokonywany jest akt palenia kukły zimy.
            Orszak zdążający wzdłuż prawego boku obrazu, biorący swój początek w kościele, należy do Postu. Jego wychudzona postać z ulem na głowie, zdążająca w stronę Karnawału, wobec którego wystawia łopatę, na której leżą dwa śledzie, jedzie na krześle ustawionym na czerwonej platformie ciągniętej przez mnicha i zakonnicę. Za nim podążają dzieci z kołatkami, mające na czołach krzyże z popiołu i mężczyzna niosący wiadro święconej wody. Dalej bogaci mieszczanie i przedstawiciele elity miejskiej wychodząc z kościoła udzielają jałmużny ustawionym w dwóch rzędach ubogim. Naprzeciw tej scenki, bardziej ku środkowi ukazany został stragan z rybami. Za nimi, na dalszym planie zilustrowana została procesja pokutna.
            Jak z pewnością Państwo zauważyli, w obrazie tym, kompozycja została oparta na kontraście i przeciwstawianiu dwóch światów. Od początku widać dysharmonię w tym świecie, gdzie toczy się nieustanna walka pomiędzy postem, a karnawałem, śledziem a mięsem, winem a wodą, kościołem a karczmą, zabawą a modlitwą, zaś jedyną postacią nie identyfikującą się z żadną stroną jest błazen. Wprowadzenie przez Bruegla do kompozycji tej postaci i umieszczenie jej w centrum jest dowodem, że autor nie zamierzał poprzestać na ukazaniu zabaw karnawałowych, czy pobożnego życia wspólnoty parafialnej, lecz chciał stworzyć dzieło posiadające wymowę dydaktyczną.
Ponadto dzieło to wyróżnia się wewnętrzną hierarchią i porządkiem. Jeżeli nawet tak niepozorny element, jakim są gołe gałęzie ukazane na tle nieba po lewej stronie, a pokryte liśćmi po prawej, wskazywały na przemijalność pór roku, to niemożliwym byłoby, aby artysta ten zawężał zakres znaczeń obrazu jedynie do ukazania anegdot i zdarzeń z życia swoich współczesnych. Dodatkowo Bruegel zawarł w obrazie swoją wizję dotycząca zmienności losu, odwiecznego następstwa smutku i radości oraz zabawy i okresu powściągliwości poprzez zamknięcie przedstawienia w postaci elipsy. Artysta objął pierścieniem wszystkich uczestników pochodów, odgradzając środkowe przedstawienie ukazując w centrum jaśniejszą plamą gruntu. Bruegel w każdej postaci, scence, a także elemencie kompozycyjnym skierował do widza konkretny przekaz, który może być rozumiany na wiele sposobów.
 Poczynając od głównych postaci, czyli personifikacji Postu i Karnawału, autor przeciwstawił w nich, w sposób karykaturalny, dwie skrajności, obżarstwo i nadmierne poszczenie, które zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku są rzeczą niewskazaną. Inne sprzeczności dostrzec można w postaci kobiety pijącej wodę ze studni, podczas gdy z drugiej strony świnia zjada odpadki. A także w ukazanym obok niej straganie z rybami, którego przeciwieństwo stanowi kobieta smażąca gofry i inne tłuste placki.
Oprócz tych, logicznie przeciwstawnych sobie scen, w ilustracjach pochodów ciągnących za personifikacjami przeplatają się nieustannie wątki ilustrujące okolicznościowe zdarzenia należące do obchodów związanych z postem, oraz z karnawałem, z życiem codziennym, jego zwykłymi troskami i radościami. Bruegel nie gloryfikował ascetycznego modelu życia, polegającego na skrupulatnym przestrzeganiu wszystkich obowiązków religijnych, który wprowadzał pesymizm i powodował smutek. Nie zachwalał też karnawału i zabawy, ukazując ich skutki w postaci pijaństwa i braku pieniędzy. Przeciwstawiając je sobie wzajemnie ukazywał prawdę o nich; „Szczęście, podobnie jak nieszczęście, nie znają ścisłych granic. Zarówno karnawał jak i post maja swoich nieszczęśników.”

Mam nadzieję, że zgadzają się Państwo z wizją świata Bruegla, która jest wciąż aktualna i kierują się Państwo w swoim życiu zasadą złotego środka. Żegnam się z Państwem i życzę dobrej zabawy w te dwa ostatnie dni karnawału, a po nich postu, który dobrze przygotuje do Świąt Zmartwychwstania Pańskiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz