Miesiąc temu, gdy rozpoczął się na dobre okres
karnawałowy, obiecałam Państwu, że poświęcę jedno spotkanie temu właśnie
tematowi. Dziś, chciałabym zapoznać Państwa z dziełem będącym już na granicy zabawy i umartwienia,
jakim jest obraz XVI-wiecznego malarza niderlandzkiego, Piotra Bruegla Walka karnawału z postem, z roku 1559.
Powiem może najpierw kilka słów o samym artyście, bo była to postać
nietuzinkowa i umiejąca niezwykle dobrze ocenić i ukazać ludzkie postępowanie i
motywy, jakimi ludzie się kierują w życiu. Był on mistrzem alegorii i jak
sprawnie posługiwał się pędzlem, tak też sprawnie potrafił ujawnić prawdziwe
ludzkie oblicze. Ilustrował za pomocą przysłów ludzką głupotę, ograniczenie,
chciwość, lenistwo, egoizm – to wszystko, co nierzadko jest nam obce, ale
łatwiej dostrzegane u innych. Jednym z jego ulubionych tematów, obok pejzażu
były sceny z życia, a szczególnie z zabaw wiejskich. Istnieje nawet anegdota,
że Bruegel przebierał się w strój plebejski i chadzał na wesela chłopskie i incognito brał udział w życiu
społeczności wiejskiej, gdzie obserwował to, co możemy oglądać na jego
obrazach.
Bruegel był doskonałym reporterem i jednocześnie mędrcem wrażliwym na
zepsucie i zło świata. Jego gorzki realizm jest także obecny w dziele Walka karnawału z postem.
Pieter Bruege, Walka karnawału z postem, 1559, olej na desce, Wiedeń |
Obraz ten, z ogromną
siłą oddziałuje na widza, nie tylko poprzez gęstą, przesyconą ostrymi, ciepłymi
barwami kolorystykę, ale też za sprawą nagromadzenia postaci na przestrzeni
niemalże całkowicie zamkniętej przez zabudowania: z lewej strony oberżę, z
prawej portalem kościoła, a także licznymi miejskimi domami, które szczelnie
wypełniają dalszy plan obrazu. Dodatkowo wrażenie zatłoczenia wzmacnia ukazanie
kompozycji jakby z lotu ptaka, gdzie centrum tego chaotycznego placu stanowi błazen
niosący zapaloną pochodnię mimo jasnego dnia.
Trefniś ten, usytuowany został w centrum,
a wszystkie inne sceny rozgrywają się wokół niego. Możliwe jest, że
przedstawienie to odnosi się do dawnych zwyczajów związanych z obchodami
Popielca, podczas których „chodzą z latarniami i pochodniami w biały dzień,
zapytując z żalem w głosie, gdzie odszedł karnawał.” U dołu, na pierwszym
planie widoczne są, nieco większe od pozostałych postaci, personifikacje dwóch
pojęć zawartych w tytule obrazu; każda z nich posiada swój orszak i ukazana
jest na sobie właściwym pojeździe.
Gruby Karnawał z
pasztetem na głowie i mierzący w stronę postu rożnem z nabitym pieczonym łbem
prosięcym, zasiada okrakiem na beczce zatwierdzonej na niebieskiej łodzi, która
pchana jest przez mizernego nieboraka. Postać ta, za którą ciągnie jej orszak
składający się karnawałowych przebierańców w maskach zajmuje lewą część obrazu.
Wśród tych przebierańców można znaleźć diabła uderzającego w bęben, postać z
rożnem, muzykanta i kobietę ozdobioną sznurem jaj, oraz parę niosącą okrągły
blat zastawiony bułkami i serem.
Kierując wzrok nieco w głąb, widać
jak w orszak ten wtapia się grupa postaci odrywająca ludową komedię. Farsa
rozgrywa się przed karczmą, z której wychodzą kolejni chętni do zabawy, a naprzeciwko
nich stara kobieta smaży na ognisku słodkie placki. Dwie ogromne beczki w winem
leżące na rogu karczmy, o które opiera się opilec, oddzielają bawiących się od
grupy kalek, za którymi znowu inni bywalcy szynku bawią się w najlepsze. Za
nimi podąża znów procesja trędowatych, a głęboko w tle, dokonywany jest akt
palenia kukły zimy.
Orszak zdążający wzdłuż prawego boku
obrazu, biorący swój początek w kościele, należy do Postu. Jego wychudzona
postać z ulem na głowie, zdążająca w stronę Karnawału, wobec którego wystawia
łopatę, na której leżą dwa śledzie, jedzie na krześle ustawionym na czerwonej
platformie ciągniętej przez mnicha i zakonnicę. Za nim podążają dzieci z
kołatkami, mające na czołach krzyże z popiołu i mężczyzna niosący wiadro
święconej wody. Dalej bogaci mieszczanie i przedstawiciele elity miejskiej
wychodząc z kościoła udzielają jałmużny ustawionym w dwóch rzędach ubogim.
Naprzeciw tej scenki, bardziej ku środkowi ukazany został stragan z rybami. Za
nimi, na dalszym planie zilustrowana została procesja pokutna.
Jak z pewnością Państwo zauważyli, w
obrazie tym, kompozycja została oparta na kontraście i przeciwstawianiu dwóch
światów. Od początku widać dysharmonię w tym świecie, gdzie toczy się
nieustanna walka pomiędzy postem, a karnawałem, śledziem a mięsem, winem a
wodą, kościołem a karczmą, zabawą a modlitwą, zaś jedyną postacią nie
identyfikującą się z żadną stroną jest błazen. Wprowadzenie przez Bruegla do
kompozycji tej postaci i umieszczenie jej w centrum jest dowodem, że autor nie
zamierzał poprzestać na ukazaniu zabaw karnawałowych, czy pobożnego życia
wspólnoty parafialnej, lecz chciał stworzyć dzieło posiadające wymowę
dydaktyczną.
Ponadto dzieło to
wyróżnia się wewnętrzną hierarchią i porządkiem. Jeżeli nawet tak niepozorny
element, jakim są gołe gałęzie ukazane na tle nieba po lewej stronie, a pokryte
liśćmi po prawej, wskazywały na przemijalność pór roku, to niemożliwym byłoby,
aby artysta ten zawężał zakres znaczeń obrazu jedynie do ukazania anegdot i
zdarzeń z życia swoich współczesnych. Dodatkowo Bruegel zawarł w obrazie swoją
wizję dotycząca zmienności losu, odwiecznego następstwa smutku i radości oraz
zabawy i okresu powściągliwości poprzez zamknięcie przedstawienia w postaci
elipsy. Artysta objął pierścieniem wszystkich uczestników pochodów, odgradzając
środkowe przedstawienie ukazując w centrum jaśniejszą plamą gruntu. Bruegel w
każdej postaci, scence, a także elemencie kompozycyjnym skierował do widza
konkretny przekaz, który może być rozumiany na wiele sposobów.
Poczynając od głównych postaci,
czyli personifikacji Postu i Karnawału, autor przeciwstawił w nich, w sposób
karykaturalny, dwie skrajności, obżarstwo i nadmierne poszczenie, które zarówno
w jednym, jak i w drugim przypadku są rzeczą niewskazaną. Inne sprzeczności
dostrzec można w postaci kobiety pijącej wodę ze studni, podczas gdy z drugiej strony
świnia zjada odpadki. A także w ukazanym obok niej straganie z rybami, którego
przeciwieństwo stanowi kobieta smażąca gofry i inne tłuste placki.
Oprócz tych, logicznie przeciwstawnych sobie scen, w ilustracjach
pochodów ciągnących za personifikacjami przeplatają się nieustannie wątki
ilustrujące okolicznościowe zdarzenia należące do obchodów związanych z postem,
oraz z karnawałem, z życiem codziennym, jego zwykłymi troskami i radościami.
Bruegel nie gloryfikował ascetycznego modelu życia, polegającego na
skrupulatnym przestrzeganiu wszystkich obowiązków religijnych, który wprowadzał
pesymizm i powodował smutek. Nie zachwalał też karnawału i zabawy, ukazując ich
skutki w postaci pijaństwa i braku pieniędzy. Przeciwstawiając je sobie
wzajemnie ukazywał prawdę o nich; „Szczęście, podobnie jak nieszczęście, nie
znają ścisłych granic. Zarówno karnawał jak i post maja swoich nieszczęśników.”
Mam nadzieję, że zgadzają się Państwo z wizją świata Bruegla, która jest
wciąż aktualna i kierują się Państwo w swoim życiu zasadą złotego środka.
Żegnam się z Państwem i życzę dobrej zabawy w te dwa ostatnie dni karnawału, a
po nich postu, który dobrze przygotuje do Świąt Zmartwychwstania Pańskiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz