poniedziałek, 17 lutego 2014

symbolika serca

           Zazwyczaj tematem audycji jest jeden obraz, jedno dzieło odnoszące się i ilustrujące aktualne święto lub wyjątkowy okres w ciągu roku, w jakim aktualnie się znajdujemy. Dziś, wyjątkowo chciałabym zaprezentować Państwu nie obraz, a znaczenie, rolę oraz zastosowanie w sztuce symbolu, jakim jest serce. Myślę, że nie mają Państwo żadnych wątpliwości, że obraz serca w ostatnich dniach, a może nawet i tygodniach towarzyszył nam nieustannie za sprawą przeszłych już Walentynek.
           Jeżeli mówimy o miłości a’la Walentynki, to symbol serca narzuca się niejako automatycznie, zaraz obok czerwonych róż, pocałunków na moście, czasem pary obrączek, czekoladek w kształcie serca, białych misiów i całej masy banalnych prezencików nierzadko z erotycznym podtekstem, które sprowadzają to najważniejsze przecież dla człowieka uczucie, do swojego poziomu. Ale wróćmy do serca, bo jest ono w ten grupie najstarszym i właściwie jedynym prawdziwym symbolem miłości.
           Serce już w starożytności traktowane było, jako siedziba uczuć, myśli, czy rozumu. W średniowieczu w sercu upatrywano siedziby duszy, choć szukano jej i w innych narządach, jak płuca, krew, czy mózg i choć sobór w Vienne w 1311 roku rozstrzygnął ten problem mówiąc, że cała dusza zamieszkuje w całym ciele i w każdej jego części, serce pozostało siedliskiem miłości nie tylko pomiędzy kochankami, ale też pomiędzy człowiekiem, a Bogiem. Wyczuwalny puls i odczucie bicia serca przy wzburzeniu, czy podczas innych silnych doznań emocjonalnych odczytywano jako wewnętrzny głos, który Bóg jest w stanie usłyszeć, a nawet więcej, Bóg zna serce każdego z nas i czyta uczynki zapisane w sercach. Ojcowie Kościoła wspominają również o „oczach serca”, które pozwalają człowiekowi poznać Boga.
Wiele uwagi przywiązywano do motywu serca w zachodnioeuropejskiej literaturze dworskiej, począwszy od XII wieku, gdzie stało się ono symbolem wyrafinowanej, czystej i szlachetnej miłości, ale i tej niespełnionej, pożądliwej, która sprawia, że serce płonie w swoim niezaspokojeniu. Bohaterowie tych poematów obdarowują się sercami, traktują swe serca jako najcenniejszy podarek, jako skarb, którego należy strzec pod kluczem. Trudno rozstrzygnąć, czy serce kochanków, serce miłosne należy utożsamiać z ciałem, z organem ludzkim, czy raczej z duszą, jako pragnienie oddania siebie, swoich uczuć drugiemu człowiekowi. Analiza owych dialogów serc wykazuje, że człowiek średniowiecza, wychowany na romansach dworskich ma dwa serca, jedno jako organ warunkujący życie człowieka i drugie pojmowane jako synonim miłości. Takie odczytywanie symbolu serca zakochanego, jako nośnika owych najwyższych uczuć, rozdzierających rozterek, bolących pragnień i pełnego nadziei oczekiwania funkcjonuje do dziś. W języku potocznym funkcjonuje wiele wyrażeń odnoszących się do właśnie tego serca, mówi się przecież o „złamanym sercu”, „sercu startym na proch”, „pokruszonym sercu”, czy też pieszczotliwie „moje serce” w kontekście wybranki lub wybranka też oczywiście serca.
Serce jest symbolem pięknej miłości i zarazem siedzibą wszelkich szlachetnych uczuć, co także odbija się w języku zwrotami takimi jak: „złote serce”, „dać coś prosto z serca”, „wielkie serce”, „serce na dłoni”, czy sam przymiotnik „serdeczny” pochodzący od „serca”, na określenie osoby miłej, dobrej, otwartej i pomocnej i nie jest to przypadkowe. Już w średniowieczu symbol serca stał się atrybutem cnoty Miłości, czy też Miłosierdzia. Przypomnę tylko, że personifikację Miłości z sercem w dłoni przekazującym je Bogu Ojcu namalował znany Państwu z wcześniejszej audycji Giotto w kaplicy Scrovegnich w Padwie. Nie jest to jednak jedyny symbol cnoty Miłości, ponieważ bardzo często ukazuje się ją w towarzystwie dzieci.

Giotto, Caritas1303-1306, fresk, Kaplica Scrovegnich, Padwa

Ale by nie odchodzić zbytnio od charakteru audycji przygotowałam obraz,  a właściwie miniaturę z kodeksu średniowiecznego przedstawiającą właśnie personifikację Miłości z czerwonym sercem w ręku. 

źródło: http://manuscripts.kb.nl/search/simple/11M3%2A/page/2 odczyt 15.02.2014

Jako dygresję pozwolę sobie tylko zauważyć, że nie wiadomo, skąd właściwie wziął się sam kształt serca, bo nie jest ono podobne do ludzkiego organu, a jak już na wywodzić się z serca – organu wewnętrznego, to najbardziej przypomina ono serce krowy. Ale wracając do miniatury, postać Miłosierdzia, tu bardzo wyraźnie podpisana czerwonym tuszem „Charite” jest ukazana jako młoda, piękna kobieta z długimi, rozpuszczonymi złotymi włosami sięgającymi prawie do podłogi i ubrana w strojną suknię. Stoi ona na tle rzędu kolumn i lewą ręką dotyka gorejącej gwiazdy, a prawą przyciska do piersi czerwone serce. Uwagę zwraca jej nietypowe nakrycie głowy, które w istocie jest gniazdem ptaka, który ma tam nawet trzy pisklaki. Nie jest to przypadkowy ptak, a pelikan, który przebija sobie dziobem pierś, by nakarmić swoje troje dzieci własną krwią, powiem tylko, że personifikacja Miłosierdzia, gdy jest z dziećmi, też ma ich troje. Obraz pelikana przebijającego własną pierś jest częstym symbolem Chrystusa, który także z miłości dał przebić sobie bok, by zgładzić winy całego świata. Nie jest to przypadkowe połączenie, zwłaszcza, że od XIII wieku zaczęto łączyć ranę boku Chrystusa z raną serca, co sprawiło, że niezwykle w tamtym czasie rozwinął się kult Serca Jezusowego, będącego ostatnią nadzieją dla grzeszników oraz symbolem wewnętrznej przemiany i możliwości upodobnienia ludzkiego serca do Serca Jezusowego.
W ten oto szybki i niestety nieco pobieżny sposób przeszliśmy drogę od walentynkowych serduszek, poprzez cnotę Miłosierdzia, do Serca Jezusowego. Właściwie jest to ścieżka retrospektywna, nie tylko w przeszłość, ale i w głąb i nie tylko symboliki serca, ale i jego możliwości. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz