Dwa
tygodnie temu prezentowałam Państwu obraz ukazujący Matkę Bożą Różańcową pędzla
Lorenza Lotta. Wszystkim tym, którzy nie znają obrazu przypomnę, że był to
obraz ołtarzowy, reprezentacyjny, ukazujący Madonnę w otoczeniu świętych, wśród
których malarz umieścił św. Dominika w momencie przekazywania mu różańca przez
Maryję. Dziś natomiast, chciałabym zapoznać Państwa z obrazem, również noszącym
tytuł Madonna różańcowa, jako że wciąż mamy październik, autorstwa Bartolomea
Estebana Murilla, ale utrzymanym w zupełnie innym klimacie. Obraz obecnie
prezentowany w Muzeum Prado, w Madrycie nie zawiera w sobie tej podniosłości,
odpowiedniej dla obrazu ołtarzowego, jakim było dzieło Lotta, jest w nim natomiast
intymność, cisza, skupienie i nieodparta potrzeba wpatrywania się w śliczną, spokojną,
ale i zdecydowaną twarz młodej Maryi.
Postać Matki Bożej ubranej w czerwoną suknię, z białą chustą na głowie i
niebieskim szalem okrywającym jej uda i opadającym swobodnie na ławę, na której
Ona siedzi wyłania się z czarnego tła. Nagusieńkie Dzieciątko Jezus, opierając
stópki o udo Matki przytula się do Niej, przykładając policzek do Jej twarzy.
Obie postaci mają wzrok skierowany w stronę widza, patrzą na niego zdecydowanie,
nie uciekają wzrokiem na bok, ale z odwagą mierzą się z obserwatorem.
Nie jest to typowe przedstawienie Madonny z
Dzieciątkiem, pełne radości, słodyczy, matczynej czułości i troski skierowanej
ku dziecku, które tak dobrze znamy chociażby z dzieł Rafaela. Nie jest to też,
jak na innych obrazach chęć zaprezentowania widzowi z dumą swego dziecka, gdzie
Maryja patrzy z uśmiechem na wprost, a Dzieciątko bawi się rozkosznie, ale jest
to dzieło pełne napięcia. Na twarzach postaci maluje się czujność i powaga,
które oboje, zarówno Maryja, jak i Mały Jezus odczuwają tak samo. Ważnym
elementem, o którym jeszcze nie wspomniałam, a niezwykle istotnym dla obrazu
jest trzymany przez obie postaci różaniec. Znajduje się on dokładnie na linii,
gdzie spotykają się Matka z Dzieciątkiem, a pośrodku wisi krzyżyk. Rola różańca
w tym obrazie nie ogranicza się jedynie do atrybuty Maryi, ale związana jest z
ogromną rolą tej modlitwy, jaka przypadła jej w okresie kontrreformacji.
Znając więc miejsce i czas powstania tego dzieła, wyraz twarzy postaci
staje się zrozumiały, ponieważ obraz powstał w latach 1650 – 55, w Hiszpanii –
kraju rządzonym przez Habsburgów, na wskroś katolickim, z ogromną stanowczością
zwalczającym herezję i ze wszystkich sił wspierającym papiestwo w tym trudnym dla
niego okresie. Sobór Trydencki, przypadający na lata 1545-1563, powołany, by
walczyć z szerzącą się błędną nauką, jako jedno z narzędzi w tej walce uczynił
sztukę.
Artyści mieli
tworzyć dzieła wzniosłe, zgodne z doktryną Kościoła, oczyszczone z legend
apokryficznych i innych niewłaściwych elementów, a także gloryfikujące świętych
i Matkę Bożą, których kult i rolę religie protestanckie stanowczo odrzucały.
Odpowiedzią Kościoła na brak
szacunku wobec Bożej Rodzicielki był wzmożony kult maryjny, przejawiający się w
nadawaniu Jej tytułów królewskich, koronowaniu Jej wizerunków, zawierzaniu Jej
opiece narodów oraz nakłanianiu do wszelkich modlitw i praktyk odnoszących się
do Maryi. Można powiedzieć, że Murillo ukazując Maryję, jako skupioną i czujną,
ale nie przestraszoną, oddał Jej kondycję w ówczesnym czasie, kiedy spora część
członków Kościoła odwróciła się od Niej i nie dowierzała ani Jej Niepokalanemu
Poczęciu, ani Wniebowzięciu, ani Dziewiczemu macierzyństwu. Stąd to skupienie, powaga,
ale też pewność, ze Syn nie dopuści, aby Matce stała się krzywda – mały jeszcze
Jezus lewą rączką tyli się do Maryi, ale gest ten jest jednocześnie gestem
obrony, Dzieciątko ochraniania Matkę.
Murillo, urodzony w 1617 roku, w Sewilli, jako czternaste dziecko miejscowego
cyrulika, był jednym z tych artystów, którzy służąc swym talentem, doskonale
współpracowali z Kościołem w walce z coraz głębszym podziałem w jego wnętrzu. Murillo
doskonale rozumiał postulaty zawarte w zaleceniach soborowych i z ogromnym
wdziękiem im odpowiadał. Jego liczne dzieła ukazujące Maryję jako Niewiastę
Apokaliptyczną, zwaną Immakulatą, czyli niepokalanie poczętą, znane były w
całym katolickim świecie. Doczekawszy się licznych kopii, czy wręcz fałszerstw
spowodowały, że późniejsze pokolenia, nie znając oryginałów postrzegały sztukę
tego hiszpańskiego artysty, jako cukierkowatą, przesłodzoną, a przez co nudną i
przeznaczoną dla odbiorcy o słabym wyczuciu smaku. A przecież tak nie jest, co
potwierdza obraz, który dziś Państwu z ogromną radością prezentuję.
Dzieło to dalekie jest od liryzmu, czy wyzutej z głębi słodyczy. Jest
doskonale zakomponowane, gra światła wydobywająca postaci z mrocznego tła
buduje napięcie, dodatkowo podniesione czerwonym kolorem sukni Maryi. Murillo
zawarł w tym dziele to, co jest typowe dla hiszpańskiego malarstwa doby baroku
– realizm oraz skłonność do mistycyzmu. Również
twarz Madonny jest niezwykła za sprawą ukazanej w niej czujności zawartej w
spokojnym obliczu.
Na koniec chciałabym jeszcze raz zwrócić uwagę na różaniec, a dokładnie
na materię, z jakiej został on wykonany. Zgrabne koraliki zostały wytoczone z drewna,
czyli materii neutralnej. Obecnie materiał, z jakiego wykonane są nasze różańce
nie ma większego znaczenia, jest całkowicie zależny od osobistych upodobań,
jednak dawniej nie było to pozbawione znaczenia. Na niektórych obrazach
średniowiecznych różaniec ma barwę czerwoną, co świadczy, że wykonany był z
korala. Co więcej, niekiedy Dzieciątko ma na szyi zawieszony kawałek szkieletu
koralowca, materii której w starożytności przypisywano właściwości
apotropaiczne, czyli mające odstraszać złe moce, odpierać uroki i przeciwdziałać
złemu oku. Zawieszane jeszcze dziś przy łóżeczkach nieochrzczonych dzieci
czerwone kokardki są echem tamtego dawnego zwyczaju.
W koralowych różańcach doszło do nałożenia mocy modlitwy na moc przypisywaną organicznej materii, co owocowało magicznym traktowaniem samego przedmiotu, a właściwie przenoszeniem właściwości modlitwy, na właściwość przedmiotu wykonanego w tym celu. Wykonywanie różańców z korala zostało zakazane, ponieważ przedmiot służący do modlitwy sam w sobie nie ma żadnych właściwości, a złe duchy odstrasza jedynie modlitwa. Kościół nauczony doświadczeniem, jakie zdobył w walce z protestantami, którzy w wielu praktykach katolickich dopatrywali się bałwochwalstwa, zakazał wykonywania różańców z korala.
Piero della Francesco, Pala Montefeltro, 1472-1474, olej na desce, Pinacoteca do Breta, Mediolan |
Piero della Francesco, Pala Montefeltro, fragment |
W koralowych różańcach doszło do nałożenia mocy modlitwy na moc przypisywaną organicznej materii, co owocowało magicznym traktowaniem samego przedmiotu, a właściwie przenoszeniem właściwości modlitwy, na właściwość przedmiotu wykonanego w tym celu. Wykonywanie różańców z korala zostało zakazane, ponieważ przedmiot służący do modlitwy sam w sobie nie ma żadnych właściwości, a złe duchy odstrasza jedynie modlitwa. Kościół nauczony doświadczeniem, jakie zdobył w walce z protestantami, którzy w wielu praktykach katolickich dopatrywali się bałwochwalstwa, zakazał wykonywania różańców z korala.
Murillo posłuszny Kościołowi przestrzegał zaleceń soborowych, co w
najmniejszym stopniu nie przeszkodziło jego talentowi rozwijać się. Wręcz
przeciwnie, stając się malarzem kontrreformacyjnym i podejmując zalecane przez
Kościół tematy, zyskał ogromną sławę i wszedł do galerii mistrzów pędzla jako
twórca wzorcowego wizerunku Niepokalanie Poczętej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz